Broken Flowers kicz czy ambitna produkcja ?

Biały

Dona porzuciła właśnie jego dziewczyna Sherry. Mężczyzna ponownie musi pogodzić się z samotnością i uczuciem zdania tylko na siebie. Czuje potrzebę zastanowienia się nad własną przeszłością, kiedy niespodziewanie dostaje pocztą tajemniczy anonimowy list od jednej z dawnych kochanek. Kobieta informuje go, że ma on dziewiętnastoletniego syna, który być może teraz szuka swego ojca. Don pragnie rozwiązać tę zagadkę z pomocą swego najbliższego przyjaciela i sąsiada Winstona, detektywa–amatora. Niechętny wyjazdom Don decyduje się na podróż przez kraj, by szukać podpowiedzi u swych dawnych kochanek

Po przeczytaniu tego zwiastuna zastanawiałem się czy nie zrezygnować z oglądanie tego filmu. Miałem nieodparte wrażenie że jest to kolejna kiczowata amerykańska produkcja. Jedna zostałem w kinie i obejrzałem ten film. Po seansie siedziałem wklejony w fotel. Pierwsza myśl „znowu mnie zrobili w chu... kolejny film bez zakończenia” i faktycznie dotychczas kino przyzwyczaiło nas do tego że w końcowych scenach rozwiązuje się cała fabuła, wszystkie wątki są wyjaśnione, a tu... lipa. Główny bohater po przejechaniu połowy stanów zjednoczonych nie dowiaduje się niczego konstruktywnego. Film z gatunku, jakże popularnego w USA, filmów drogi, w których pokazana jest przemiana wewnętrzna bohatera. Jim Jarmusch w pewnym sensie parodiuje ten gatunek. Całą psychologiczną stronę bohatera pomija, pozostawia po za kadrem, bo to nie ona jest najważniejsza. Bardzo ważną role w filmie odgrywa muzyka, która staje się trzecim bohaterem wszystkich wydarzeń. Osobiście zachęcam każdego do obejrzenia tego filmu, jest to naprawdę dobre nie komercyjne kino.

Kate

Tak, zachecasz do obejrzenia.. Znamy juz zakonczenie, znamy tresc to po co teraz ogladac... xD